czwartek, 16 października 2014

Bo­gowie umierają, gdy ludzie przes­tają w nich wierzyć.

Kagnoarioe von Naggaroth

Choć Mrocznym Elfem jest jedynie w połowie, Kraina Chłodu zawsze była dla niego domem, nawet jeśli zawitał do niej tylko raz. Wychowany przez  matkę pośród ludzi, w większości był człowiekiem, jednak natura Kage wyraźnie odbiegała od ludzkiej, Ukończywszy pełnoletność ruszył w świat, zahaczając również o swoją ojczyznę, Naggaroth, całkowicie różniącą się od Estalii w której dotychczas żył. Jednak wojna domowa jaką owładnięty był kraj nie pozwalała na zapuszczenie korzeni, ruszył więc dalej, na zachód, ku Bretonii, a następnie Imperium, gdzie osiadł na stałe i zdobył władzę, jakiej zawsze pragnął.


Stan rzeczy Sens istnienia  

  Kwestia wyboru

13 komentarzy:

  1. [buźka ;* tak nie formalnie: pomóc ci tu z blogiem czy dasz rade? ;)

    Cała trójka to szalone trio, ale wiesz nawet gdyby próbowali to ich zamrożę śmiechem haha. Zawsze możemy ja gdzieś włączyć do epizodycznego wątku jakby powiało nudą.
    Wiem, chyba .. bo tyle czasu minęło, zatem nie wiem w sumie jak tam jego osobowość się zmieniła.

    My jesteśmy zawsze szalone ^^, zatem owszem roi mi się coś w głowie.
    Zatem mogli się znać... właśnie z krótkiej bytności Isy w jego gildii, która miała by zlecenie na przejęcie przesyłki (której by nie przekazała zapierając się rękoma i nogami), ale w czasie próby coś poszłoby nie tak, gdyż inna grupa/ gildia etc sama chciałaby dostać paczkę. Wywiązała by się bitka, w której by pomogła by grupie Kage, a ci z niechęcią po dość opornych przeprosinach przedstawili by zaproszenie do przystąpienia do nich. Zgodziłaby się w zamian za szybkie dotarcie do miasta X.
    Przez jakiś czas przebywała by z nimi aż by z tęsknoty za podróżą opuściła ich aż do następnego spotkania. : i tutaj albo jego by wtedy nie było, bo akurat miał coś do zrobienia, ale by o niej słyszał od znajomych, i spotkali by się w karczmie, gdzie bez trudu udało by mu się odgadnąć kim jest - w sensie, ze ona to ona, po suto zastawionym stole z nią jedzącą jakby się paliło, albo też dostałby zlecenie odebrania nowej przesyłki z jakimiś po drodze problemami.
    Albo tez masz swoje pomysły ;)
    teraz widzę, ze będziemy się mijać - ja mam ranki]

    OdpowiedzUsuń
  2. Miała kilka typów przesyłek - od zwykłych do pilnych oraz i takich co wiazało się z ryzykiem. Te ostatnie lubiła bardzo. Dawał lepsze korzyści, gdyż najwięcej kupowała za nie pożywienia. jednym minusem była ich wielkość, no ale musiała zaspokoić podstawowe potrzeby, by "nie wybuchnąć" acz czasem korciło ją tak chapnąć jakiegoś niczego nieświadomego sobie człowieczka. Jednakże była w mieście - co ja trochę dycyplinowało. Im lepiej wtapiała się w tło, tym lepiej wykonywała zlecenie.
    Ah.. no właśnie. Tym razem miała się z kimś spotkać, aby razem wyruszyć.
    Pogoniła karego ogiera kierujac się w stronę miasta a gdy tam była pojechała boczna uliczka do pewnego miejsca, aby odebrać przesyłkę, wymienić ja i zabrać zapłatę. Po drodze zabierając kolejną solennie przysięgając, że nic się jej nie stanie i adresat ją otrzyma.
    Zmrużyła oczy, gdy odblask zachodzącego słońca padł na jej twarz. Wolnym kłusem skierowała się do najbliższej tawerny, aby się posilić, trafiając akuratnie na wolne miejsce. Miała szczęśćie, gdyż we wnętrzu było sporo ludzi. Usiadła.
    -Gospodarzu!! - zakrzyknęła niezbyt głośno, ale ze "wspomaganiem" tak by ją usłyszał mimo hałasu.
    Ten spłoszony rozejrzał się, ale pomachała mu, zatem kiwnął tylko głową aby ruszyć się w jej stronę.
    -Dobry wieczór. Znowu się widzimy Biała Łanio (wiem jak to brzmi - no ale dajmy na to, że to jednocześnie ksywka ale i także hasło).
    - To prawda. Spory dzisiaj ruch.
    Westchnął.
    - Niby powinniem się z tego cieszyć, ale... - zawahałsię - Podać to co zwykle?
    Uśmiechnęła się.
    - i do tego grzańca na początek. Zmarzłam - roztarła dłonie dla efektu, acz uwielbiała chłód. Miałą wrażenie wtedy, że było lato i upał.
    Musiała tym razem poczekać dłużej. Gospodarz dwoił się i troił, aż w końcu pierwsze dania trafiały na jej stół i zajęła się konsumpcja nie reagując na otoczenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jadła sobie w najlepsze, gdy po dłuższym czasie padł na nia cień. Początkowo zamierzała zignorować, alem ... była w calkiem dobrym nastroju. Uniosła głowe znad talerza przeżuwając dalej. Sięgnęła po kufel by trochę nawilżyć gardziołko.
    W normalnych okolicznościach i bez mrugnięcia okiem rzuciłaby się o gardła za nagabywanie, ale zapach był znajomy.
    Wyszczerzyła swoje idealne ząbki w szerokim uśmiechu.
    - oj tak - zaczęła - minęło trochę czasu - sięgnęła palcami po kurczaka. - mam duszę wędrowca, ale o tym już wiesz. - kiwnęła w stronę krzesła. - siadaj, by twoje stare graty odpoczęły - zachichotała - razem zawsze weselej. No i fajnie będzie posłuchać nowin - przejechała wzrokiem po gościach by wyłapać właściciela. Kiwnęła mu głową a ten zaraz przywołał do siebie pomocnika, aby dolał im i wziął zamówienie od Kage.
    - To całkiem miłe miasto. Ostatnio często tu bywam. A ty? Dalej w tej samej gildii? Czy może sam wyruszyłeś w świat.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę jej było żal dziewczyny. Widać, że młoda i nieopierzona. Biedna prawie by się przerwóciła idac do swego ojca, by przekazać zamówienie a potem reszcie pomocy. Wiedziała, ze tez troszke z jej winy, bo kto normalny zamawia tyle zarcia. Na miesiac by starczyło biednej rodzinie a tu zastawione tyle misek jak na dworze i tylko dla jednej osoby. Pfu teraz było ich dwóch.
    - uważaj Kage, bo zarobisz z patelni, jak nie zostawisz biedaczki - zauważyła żartobliwie - Byłabym nawet skłonna cię uziemić, aby tylko sprostać rodzicielskiej interwencji - puściła mu oko.
    - no nie mogę uwierzyć. W poetę się zamieniłeś ... - zachichotała.
    Na chwile zamilkła obserwując otoczenie. Miała wrażenie, że jest na obserwacji, ale narazie było spokojnie. Tymczasem wróciła do sylwetki Kage. Prawie nic się nie zmienił. Tak samo wysoki i szczupły z ciętym językiem. I tak samo czarujący, gdy ktoś znał go krótko i nie widział kiedy jest poważny a kiedy nie.
    - Rozumiem zaś, że jeśli tych ich ojcem to ja matką? - pokazała język - Aż dziw mnie bierze. Na wszystkich Bogów, byłabym skłonna powiedzieć, że do ciebie niepodobne trwać w jednym miejscu. A chłopy to chyba mają za mało zajęć skoro tylko i hulanki w głowie.
    Sięgnęła po kufel.
    - a bywam tu i tam... W tym akurat się nic nie zmieniło, a jakoś trzeba się utrzymać, czyż nie? - puściła oko - inaczej bym przymierała z głodu, a wiesz mi ... to wyszło by na niezdrowe - zauważyła niby wesoło, ale z nuta ulotnego smutku. Zamyśliła się.
    Naprawdę się starała "ucywilizywać" dystansując od swoich braci. Praktycznie była sama ze swoich "problemem" a podróżując i okupując miejscowe biblioteki mogła się zaczytywać w ich treścich, by się dowiedzieć jak najwięcej. Jakby nie było - wciąż jeszcze była "młoda" na swój sposób. A ilość jedzenia miała zastąpić mniej wysubliwowane zapędy na szukanie żywności.
    Dalej milcząc sięgnęła nożem po chleb. A w między czasie dziewczyny przyniosły jedzenie dla Kage.
    - Wiesz dobrze, że o niektórch sprawach mówić nie mogę - zaczęła - ale dłuższy czas przebywałam w Bretonii - uśmiechnęła się - coś czuję, że tym razem tutaj posiedze sobie dłużej. Złapie się robotę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiwnęła mu tylko głową, by szedł sama zajmujac się kolejnym półmiskiem. Powoli zaczynała być pełna i syta. Leniwie przygladając się otoczeniu ciekawie nasłuchując wokoło i trwała tak długo aż wrócił Kage.
    - hmmm - mruknęła pod nosem - ano mówiłam - przewróciła oczami - w zasadzie to mam do przekazania listy dla miejscowej Akademii Magii, zatem moge wziąć twoją.
    Westchnęła.
    - u mnie się nie gubi. Akurat - dopowiedział szept w głowie. Zamknij się gadzino. - Kage mam rozumieć, że to coś z rodzaju tych LepiejNicNieWiedzieć? Spokojna twoja głowa rozczochrana.
    Jednak od razu mówię, że nie płacisz - powiedziała bez cienia sprzeciwu - Reszte szczegółów omówimy w Gildii. Mój pokój nadal jest w jednym kawałku? Wydaje mi się, ze zostawiłam tam parę drobiazgów - zauważyła - o mamusiu, ale się obżarłam, chyba czas się w końcu ruszyć. Masz ochotę na spacer? Czy wolisz zjeść? Słyszałam, że ma się gdzieś ma się niedługo odbyć masowa impreza. Masz może ochotę się na nia zabrać? - pytała dalej niemal gryząc się w język po tym ostatnim, bo zabrzmiało to jak zaproszenie. Jej bladą twarz okrył rumieniec.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Uznałam, że przydałoby się rozkręcić osobę Kino nim popadnę w zwykły zimowy sen związany z powrotem na studia, a że po przeczytaniu wszystkich tutejszych kart, dalej nie mogę wybić sobie z głowy pierwotnego pomysłu i wręcz lubuję się we wpakowywaniu swoich postaci w kłopoty, postanowiłam zaproponować Ci wspólne napisanie wątku. Otóż chłopak jak co dzień ruszyłby na grabieżcze łowy, lecz tym razem źle wybrałby ofiarę, próbując okraść któregoś z pobratymców Kage, którego wziąłby omyłkowo za samotnego wędrowca, a gdy próbowałby ewakuować się konno z miejsca zbrodni, zostałby ogłuszony i doprowadzony przed oblicze samego elfa.
    Muszę przyznać, że dawno nie pisałam na typowo fantastycznych blogach, a średniowiecze to totalnie nie moja bajka (zwłaszcza w porównaniu do poprzedniej epoki), więc chętnie wysłucham wszelkich uwag.]

    Kino

    OdpowiedzUsuń
  7. [oj ty... jestem przyzwyczajona już do twych nieobecności ;p ostatnia była w "latach" xD
    i tak - mieliśmy dwie autorki, jedna zrezygnowała, ale było zapytanie własnie o discorda.
    Na shouta tez nie mogłam si zalogować. A jeśli już o nim pisze to pisałam tez o nagłej mej myśli w dalszym rozwoju akcji. Za "kare" się nie dowiesz ;p]

    Mogła wyglądać na wyluzowana, ale tak nie było. Pod brawura i lekkością, kryła się ostrożność, która teraz do niej krzyczała, zaelektryzowana najeżeniem się łusek, gdy tylko poczuła na sobie czyjeś spojrzenie, które w tym tłumie nie udało jej się wyłapać.
    Westchnęła w duchu przeczuwając kłopoty. Od przesyłki wyczuwała śladowe ilości magii bardzo starej, dlatego też trochę martwiła się, ze jak tylko dotknie dłonią - to "wybuchnie".
    Wstała od stołu zbierając torbę i jednocześnie sondując pomieszczenie.
    Wyprostowała się, przemieściła parę kroków ba około by stanąć obok niego i szepnęła:
    - pilnuj się Kage. Nie dobrze, że to tu przyniesiono. - zamilkła by poprawić rzemień. - mamy obserwatora. - mruknęła jeszcze a potem już normalnie. - No ja myślę - pogroziła palcem - biada temu, kto tam wejdzie. - oznajmiła pół, żartem pól serio - Bo poczuję mój gniew, a lepiej mnie nie wkurzać. - puściła oko - Na litość boska schowaj ja gdzieś - syknęła jeszcze patrząc gdzie wkłada ta paczkę i mrucząc coś na tema głupoty innych.

    Isa

    OdpowiedzUsuń
  8. [Oczywiście, że jest.]

    Ostatnie parę dni w życiu Kino należało do tych naprawdę ciężkich, gdyż rzadko kiedy nadarzała mu się dobra okazja do kradzieży, jego wiewiórka przychodziła z jakimiś nędznymi ochłapami, które z wielkim trudem udawało mu się przehandlować za parę jajek, czy czerstwe pieczywo, a o zboczonych klientach gotowych zapłacić każdą sumę za chwilowe zaspokojenie swych najpierwotniejszych instynktów mógł tylko pomarzyć, gdyż w tej dziwnej mieścinie, w której przebywał jeszcze do wczoraj każdy każdemu patrzył na ręce, a nikt nie chciał być oskarżony o jakiekolwiek zboczenia seksualne. Jeśli nie zamierzał umrzeć z głodu, musiał jak najszybciej przedrzeć się dalej na północ, bo tamtejszy zarządca ziemski w międzyczasie zdążył wyznaczyć nagrodę za jego głowę, twierdząc, że ostatniej nocy zabił jego najcenniejszego buhaja. Cóż...jakoś trzeba było przetrwać, a zwierzak pasł się na tyle blisko lasu, że do jego zniknięcia mógł się przyczynić równie dobrze jakiś dziki zwierz. W całej tej desperacji chłopak nie pomyślał jednak o tym, by pozbyć się także strzegącego stada psa, co z pewnością zrobiłaby wataha, zbyt wysoko ceniąc sobie życie każdej żywej istoty, toteż przez całą drogę do kolejnej, oddalonej o wiele kilometrów i położnej u stóp malowniczo wyglądającego łańcucha górskiego wioski, poganiał niestrudzenie swego wierzchowca, obawiając się pościgu. Teraz pozostawało tylko odprawić zmęczonego szaleńczym galopem Bucefała, po czym zacząć rozglądać się za czymś, co mogłoby mu zapewnić jako takie przetrwanie kilku następnych dób. Na dobry początek pędząca przodem Liwia zwędziła parę kiełbas, które ktoś suszył pod dachem swojej chaty oraz subtelną bransoletkę mieniącą się wszystkimi kolorami tęczy prosto z ręki nieświadomej niczego białogłowej. Jej wartość ocenił na równowartość pożywienia starczającego na najwyżej dwa dni, bo nie była zbyt starannie wykonana, więc postanowił porozglądać się za lepszym łupem. Zgromadzone przez blisko dwadzieścia lat doświadczenie podpowiadało mu bowiem, że ludzie zamieszkujący podobne, z pozoru bezpieczne okolice, nie są zwykle zbyt czujni, więc można ich łatwo okraść. Nawet jeżeli ta zasada działała w zdecydowanej większości przypadków, wciąż należało mieć się na baczności, toteż przed zaatakowaniem starszego mężczyzny, którego poczynania obserwował bacznie od ładnych kilku minut, poprawił położenie sztyletu pod zdecydowanie za dużym, połatanym w wielu miejscach materiałowym płaszczem. Pozostawało mieć tylko nadzieję, że instynkt przetrwania nie odebrał mu całkiem władzy nad zmysłami, a sam nieznajomy nie spodziewa się napadu ze strony pozornie kruchego chłopaczyny, w dodatku z lewej strony. Większość ofiar spodziewała się raczej podchodów z prawej i to tam podświadomie się obracała. Nie inaczej było i tym razem, ale w chwili, gdy próbował się oddalić, nie wzbudzając podejrzeń zbyt gwałtownym ruchami i jednocześnie wzywając wiernego ogiera, poczuł mocne uderzenie w tył głowy i zapadał się w ciemność.
    ***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ocknął się dopiero po dłuższym czasie, próbując za wszelką cenę odgadnąć, jak daleko od miejsca wcześniejszego pobytu może się właściwie znajdować i rozmasowując bolącą potylicę. Cholera, jakim cudem mógł dać się tak łatwo podejść, i jak, na wszystkich bogów piekielnych, jego prześladowcom udało się zmusić jego konia do współpracy ?! Był zbyt dobrze wyszkolony, by podążyć za nimi z własnej woli. Może zabrzmiałoby to absurdalnie z uwagi na fakt w jak bardzo nieprzyjemnej sytuacji się znajdował, ale z jakiegoś powodu bardziej martwił się o niego, niż o siebie. Liw na pewno zdążyła gdzieś się zaszyć, więc tak łatwo jej nie znajdą, zresztą tak samo jak rzeczy, w których posiadaniu się znalazła. Mądra dziewczynka. Spojrzał przelotnie na jedyne, w dodatku zakratowane i znajdujące się na wysokości kilku metrów okno, szybko dochodząc do wniosku, że musi poszukać lepszej drogi ucieczki, o ile taka rzeczywiście istniała. Tyle, że najpierw powinien dowiedzieć się, co się stało z siwkiem. Usiadł na zimnej podłodze i zamknął oczy, by mimo dzielącej ich odległości, upewnić się, że nic mu nie jest, ale nim jego dusza go odnalazła, usłyszał zgrzyt zamka w drzwiach, co całkowicie zniweczyło jego zamiar i jak zwykle sprawiło, że w wyniku zdarzenia podświadomości ze świadomością poczuł olbrzymi ból głowy, a kiedy spróbował wstać, podłoga jakby zakołysała się mu pod nogami, zmuszając go do oparcia się o ścianę. Już po paru sekundach świat powrócił do względnej normy, więc mógł spokojnie obdarzyć stojącą w nich dziewczynę wyzywającym spojrzeniem ametystowych oczu, pod którym starał się za wszelką cenę ukryć targające nim obawy o własny los.

      Kino

      Usuń
  9. [Nie lubię mieszać propozycji dwóch wątków w jednym, a chciałabym trochę rozruszać na nowo i Sealiah, więc może zaproponuję Kage jej usługi jako łuczniczki? Mogliby się poznać w jednej z mieścin, którą akurat napadłyby bestie Chaosu,a ona walczyłaby tam jako jedyna kobieta. Co Ty na to?]

    Sea

    OdpowiedzUsuń
  10. Teraz to ona przewróciła oczami.
    - Tia jassne - mruknęła zbierając się do wyjścia i jednocześnie unikając paczki, trzymając się bezpiecznej odległości od niej. Ruszyła po swego konia.
    - Ja nigdy go nie tracę - odparła dosyć chłodno ruszając szybkim kłusem przed siebie jakby się paliło i waliło.
    Na uliczkach było mało osób. Krzywiła się trochę na dźwięk kopyt na brukowanej kostce. Robili spory hałas, jednak nie rozglądała się. Jechali w milczeniu i trwali tak do murów samej posiadłości.
    Za to w niej panowało ożywienie.
    - cześć chlopaki! - zakrzyknęła na znajome twarze. Ci natomiast w osłupieniu przystanęli, aby potem żywiołowo wygłaszać swe powitania. - Ja też się ciesze, ze Was widzę - wyszczerzyła się do któregoś na usłyszana dowcipy. - No mam nadzieje, ze byliście dosyć grzeczni - puściła oko. Pomachała jeszcze i wskazała w kierunku wejścia do stajni. Zaproponowano jej przyjście na powitalna ucztę, ale wymówiła się.
    - spokojnie chłopaki. Dużo nocy jeszcze przed nami. - zaoponowała na chóralne skargi - Kage pogadamy u ciebie na temat-sam-wiesz-jaki za krótka chwilę aż zostawię rzeczy?

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie próbował już nawet liczyć ile to razy słyszał podobne komplementy na temat swojej urody, toteż dawno nauczył się traktować je z przymknięciem oka, a i mocno przedmiotowe traktowanie nie było mu obce, bo jako sierota, który w dodatku niemal od razu po zamordowaniu ojca przez, jeśli wierzyć licznym podaniom i opowieściom, przenoszące rozmaite choroby i mutacje bestie zrodzone z Chaosu wstąpił na drogę zbrodni, był chyba z góry skazany na podobne podejście do własnej osoby. Mimo to w obecnej sytuacji słowa dziewczyny sprawiły, że serce jeszcze bardziej mu przyśpieszyło, bo z przerażeniem uświadomił sobie, że prawdopodobnie wpadł w jeszcze większe bagno niż mu się do tej pory wydawało. Jeśli tutejszy zarządca faktycznie lubowałby się w wykorzystywaniu chłopców do zaspokojenia swoich najpodlejszych potrzeb i dodatkowo nie był w tym sam, to miałby przerąbane bardziej niż niejedna dama lekkich obyczajów. Pozostawało jedynie mieć nadzieję, że to wciąż pobolewająca głowa w połączeniu z chwilowym zniewoleniem sprawiła, że popadł w paranoję i w cale nie będzie aż tak tragicznie. Zresztą niejednokrotnie zaznawał już podobnego upokorzenia, na którym po części zarabiał, więc nie powinno zrobić mu to za dużej różnicy, przynajmniej dopóki starczyłoby mu sił fizycznych. A jeśli dodatkowo miałoby mu ono zapewnić przeżycie, to chyba był w stanie je znieść. Kiedyś w końcu uda mu się stąd z pewnością uciec. Oczywiście jeszcze nie teraz, bo nie był na tyle głupi, by próbować obezwładnić tę amazonkę, gdyż zdawał sobie w pełni sprawę z faktu, że nim uda mu się znaleźć drzwi prowadzące na zewnątrz, a tym bardziej dopaść do konia, zostanie przez kogoś obezwładniony, a reperkusje będą jeszcze gorsze niż te pierwotnie na niego czekające. Ruszył, więc pokornie za nią, rzucając co jakiś czas uważne, podejrzliwe spojrzenia wkoło, by zapamiętać ewentualną drogę odwrotu, a także móc natychmiastowo zareagować, gdyby któraś z mijanych postaci miała zamiar go zaatakować. Dobrze, na dłuższą metę i tak nie miałby z nimi wszystkimi najmniejszych szans, aż takim idiotą nie był, ale nie zamierzał też oddawać swojej skóry bez walki. Może i ruszył zupełnie odrębną drogą niż protoplasta, ale odziedziczył po tym wysokim, postawnym elfie poczucie honoru, a to nakazywało mu podjęcie wyzwania, jak bardzo zabójcze by ono nie było. Ku swemu zaskoczeniu jednak do odpowiednich wrót dotarł we względnym spokoju, co z pewnością zawdzięczał obecności białogłowej u boku. Zdziwiło go również, jak bardzo beztrosko ta weszła do środka, ale nim zdążył w jakiś sposób to skomentować, został sam na sam z hersztem tutejszej bandy, który wydawał się podejrzanie wręcz miły. Może i podobne zagrywki działały na większość ludzi, ale młodzieniec przeżył w swoim krótkim życiu wystarczająco dużo niebezpieczeństw grożących przeprowadzką na drugą stronę, by dać się zwieźć za pomocą kilku, aż spływających kroplami miodu, słówkami.
    Owszem, zgodnie z życzeniem mężczyzny zajął miejsce naprzeciwko, nie chcąc go sprowokować już na samym początku, ale ani na sekundę nie spuszczał z niego czujnego spojrzenia. Doświadczenie podpowiadało mu bowiem, że osoba kłamiąca zwykle prędzej czy później zdradzi się jakimś drobnym, ledwie zauważalnym gestem, choćby uważała się za niekwestowanego mistrza w tej kwestii. Jasne, czasami zajmowało to dłuższy czas, którego teraz nie miał za dużo, ale prawie zawsze się opłacało, a on przy okazji mógł ćwiczyć swoją cierpliwość. Dopiero, gdy drugi raz w przeciągu krótkiego okresu usłyszał imię obcego, uświadomił sobie, że obiło mu się ono kiedyś o uszy. Jeśli jego legenda choć w połowie dorównywała prawdzie, to i tak miał wiele szczęścia, że w ogóle łaskawie zgodził się nim zainteresować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - A jaka jest gwarancja, że powiem prawdę? - Spytał, przekrzywiając nieznacznie głowę i posyłając mu zaciekawione spojrzenie. - A nawet, jeśli, to skąd mam mieć pewność, że będzie mi się to opłacać? - Już kilka sekund po tym, jak wypowiedział na głos ostatnie pytanie, dotarło do niego, że tym razem dla odmiany mógł zapanować nad swym językiem. Czy on zawsze musiał się przekomarzać? - No dobrze, nie wiem kto i jakim cudem ściągnął tu mojego ogiera, ale jeśli ten ktoś przyjrzał się choć przez chwilę jego uździe i siodłu, czy chociażby wypalonemu znakowi na prawym biodrze, to z pewnością się domyślił, że kiedyś należał do jednego z przybocznych wojowników samego zarządcy Nipponu. To on był moim ojcem, niech spoczywa w pokoju. - Przymknął na dłuższą chwilę oczy, a kiedy je otworzył, dało się w nich ujrzeć głęboką melancholię, z którą nawet nie próbował się kryć. - Matki nie poznałem, a on nigdy nie chciał o niej wspominać. To chyba tyle, jeśli nie liczyć faktu, że mieszkańcy mojej rodzinnej wioski wygnali mnie w obawie, że Chaos, który zabił mojego przodka, teraz obróci się przeciwko mnie. Zwyczajnie nie chcieli ryzykować, więc przez większość życia moim jedynym opiekunem był właśnie Bucefał. - Jakoś dziwnie czuł się po tej spowiedzi, która przecież też nie była do końca szczera, skoro nie zająknął się ani jednym słowem o pomocy Liwii. Do tej pory za każdym razem podrysowywał swoją historię, tak by stawała się łatwiejsza do przełknięcia dla szerszej publiczności, a on jednocześnie nie musiał oglądać ich współczujących min. Sam dusił większość uczuć we własnym wnętrzu i tego samego wymagał od innych, zapominając, że niektórzy mieli na tyle dużo szczęścia, by nie musieć oglądać śmierci rodziców, czy błąkać się samotnie po tym padole nieszczęść.

      Kino

      Usuń